Ostatnio przeczytałam książkę dr Renee Engeln „Obsesja piękna”. Będę z Wami szczera. Myślałam, że mniej więcej wiem jak to wszystko działa, ale jednak książka zmusiła mnie do głębszej refleksji nad sobą i uświadomiła wiele rzeczy. Z książki dowiemy się czym jest i na czym polega tytułowa obsesja piękna, jak wpływa ona na kobiety, jak media napędzają tą obsesję i jak można walczyć z obsesją piękna. W książce poruszony jest również temat pracy kobiet i ich rozwoju osobistego w kontekście wyglądu i to zmusiło mnie do refleksji i wspomnienia pewnych sytuacji z pracy.
Fakt pozostaje faktem – kobiety zarabiają mniej niż mężczyźni, chociaż te dysproporcje cały czas maleją. Cytując dr Rennee:
Nigdy nie brałam czegoś takiego pod uwagę. Przez koszt, oczywiście mam na myśli czas i pieniądze. Dr Renee co roku z grupą studentów przeprowadza ćwiczenie. Mają zapisać ilość czasu i pieniędzy poświęconych na kwestie związane z urodą. Zachęca aby wziąć pod uwagę wszystkie wydatki tj. makijaż, manicure, strzyżenie i farbowanie włosów, środki do ich stylizacji, niemedyczne produkty dermatologiczne, depilacja, maszynki, krem do golenia i balsam po goleniu. Ogólnie wszystko co przyjdzie im do głowy. W zestawienie nie wchodzą odzież i podstawowe artykuły higieniczne jak mydło czy pasta do zębów. Jednak specjalna pasta do wybielania zębów już tak. Za każdym razem wychodzą duże różnice, w kwotach i ilości czasu poświęconego na dbanie o piękno, między kobietami i mężczyznami.
Sama zrobiłam sobie takie ćwiczenie i byłam lekko zszokowana jak wiele pieniędzy i czasu przeznaczam na dbanie o piękno w ciągu roku. Ten czas i pieniądze mogłabym spokojnie poświęcić na szkolenia lub studia podyplomowego, na które, jak twierdziłam, brak mi środków i czasu. A zaznaczam, że jakoś bardzo nie przykładam uwagi do swojego wyglądu zewnętrznego. Z szaleństw pozwalam sobie na manicure u kosmetyczki. Moja kosmetyczka ograniczona jest do minimum rzeczy, które uważam że bez nich się nie da żyć jak tusz do rzęs czy puder. A tak z ciekawostek, to kobiety na makijaż w ciągu roku przeznaczają około w sumie aż 2 tygodnie życia!
Przeprowadzono badania z których wynika, że mężczyźni mają zdecydowanie więcej czasu wolnego, tylko dlatego, że nie robią makijażu czy nie chodzą do kosmetyczki. Oczywiście nikt nie każe mi się malować i dbać o wygląd, a makijaż nie jest ode mnie obecnie wprost wymagany. Jednak jak wszystkie koleżanki w koło to robią to siłą rzeczy nie chcę odbiegać. Po za tym jak kilka razy zapomniałam umalować rzęs do pracy to od razu usłyszałam: „jesteś zmęczona”? jesteś niewyspana”? Do tego ogólny marketing nie działa na korzyść kobiet i postrzegania przez nie samych siebie w pozytywny sposób.
Przy okazji lektury „Obsesji piękna” przypomniała mi się sytuacja jeszcze z czasów studenckich. Chodziłam na 6 rano do pracy, i żeby dojechać do pracy musiałam wstać około 4:30. Jako, że była to praca w restauracji fast food to nie przywiązywałam zbytniej uwagi do ubioru i makijażu. Szkoda było mi ciuchów, bo po pracy zawsze te które miałam śmierdziały olejem, a makijaż spływał w kilka minut. Jednak kilka dziewczyn z pracy zarzuciło mi, że mogłabym zacząć się malować bo jestem jakaś taka nie umalowana, nie ogarnięta, a jestem kierownikiem. Nie to, że się nie malowałam, bo się malowałam. Hello! Nakładałam puder i tusz do rzęs. Nic więcej nie potrzebowałam. To minimum powodowało, że czułam się ok, sama ze sobą. Jednak zostało to odebrane, że nie dbam o siebie. Zaczęłam wstawać o 4:00, żeby robić sobie pełny makijaż bo ta uwaga mnie zabolała i zaczęłam myśleć o tym, że źle wyglądam i może coś jest ze mną nie tak. Czyli czas przeznaczony na sen pożytkowała na makijaż, tylko po to, żeby czuć się lepiej i być lepiej odbieraną przez innych. Zaczęłam też od tego momentu wydawać więcej pieniędzy na kosmetyki do makijażu i poświęcałam czas na oglądanie na youtube tutoriali jak się malować. Kolejny poświęcony czas, który mogłabym spożytkować np. na przeczytanie książki czy samorozwój. Dobrze, że szybko mi przeszło. Jednak fakt pozostanie faktem. Od tego momentu poświęcam więcej czasu, energii i oczywiście pieniędzy na makijaż.
Jako, że pracowałam w największej korporacji odzieżowej chcąc czy nie chcąc spotkałam się z dyskryminacją na polu wyglądu. Utkwiła mi w głowie pewna sytuacja. Jako, że jednym z moich zadań była rekrutacja pracowników. Chciałam zatrudnić pewną dziewczynę. Niestety miała jeden wielki minus, wg pracodawcy oczywiście, który na starcie ją już przekreślił. Waga. Usłyszałam, że nie będzie dla niej uniformu i ogólnie będzie to słabo odbierane przez naszych klientów. Chodziło oczywiście o odpowiedni rozmiar. Dziewczyna nie była kolokwialnie mówiąc gruba. Miała trochę więcej ciała, ale bez przesady. Jednak nie zmieściłaby się w największy rozmiar uniformu. A największy tzn. L, który jest de facto dość mały. Kolejne z czym się spotkałam to również ten nieszczęsny makijaż. Niepisany wymóg: makijaż i najlepiej zawsze pomalowane usta. Ja lubię szminkę, nie widzę w niej nic złego. Lubię mieć pomalowane usta. Jednak wolałabym używać jej dlatego, że lubię, a nie dlatego, że jest to ode mnie wymagane w miejscu pracy. Ostatnia kwestia uniform. Pracodawca zapewniał całe umundurowanie bez obuwia. Jako kierownik musiałam sama o nie zadbać i z tego co pamiętam też były wytyczne co do obuwia. W ogóle idealnie by było gdyby były to buty na obcasie. Oczywiście to był mój koszt, który musiałam ponieść. Do tego buty na obcasie przez minimum 8h pracy. No właśnie, może boleć! Mężczyźni nie mieli wymagań co do makijażu, a buty mogły być proste i wygodne :-).
Kolejną kwestią jest już sam początek kariery. Nigdy nie zastanawiałam się nad iloma rzeczami, jako kobieta, muszę się skupić idąc na rozmowę rekrutacyjną. A robi się z tego niezła lista. Jak ułożyć włosy? Rozpuszczone czy spięte? Makijaż czy bez? I jak się umalować, żeby nie przedobrzyć? Biżuteria czy bez? Kolczyki wiszące czy wkręcane? Sukienka czy spodnie? Buty płaskie czy na obcasie? Mężczyźni mają do podjęcia znacznie prostsze decyzje. Nie muszą tak bardzo zwracać uwagi na swój wygląd i wkładać w to tyle wysiłku aby wyglądać stosowanie. Co najwyżej muszą się zastanowić czy włożyć marynarkę czy nie? I tak chyba można by było napisać o wielu momentach, w których kobiety stają przed takimi wyborami w pracy i w życiu osobistym. Oczywiście zaprzątając sobie głowę takimi „problemami”.
Oczywiście nie chodzi mi o to, żeby teraz przestać się malować i nie wydawać pieniędzy na zabiegi kosmetyczne i nie zwracać uwagi na wygląd. Sama lubię np. manicure i nie chcę z tego rezygnować i jestem gotowa ponieść taki koszt i poświęcić na to czas. Chodzi o świadomość tego, że od kobiet wymaga się więcej uwagi co do wyglądu. Przez to poświęcamy więcej czasu i pieniędzy na urodę, zamiast na inne przyjemności, choćby przeczytanie książki. No i konfrontując to z niższymi zarobkami kobiety zamiast się rozwijać i wydawać pieniądze i pożytkować czas na szkolenia i rozwój, wydają na pogoń za pięknem i narzuconym im ideałom piękna. Sama to robię 🙂 Także jak następny raz powiem sobie, że szkolenie ok, ale nie w tym roku bo nie mam pieniędzy, to prześledzę swój budżet i wydatki na urodę i ciuchy!
Na koniec serdecznie zachęcam do przeczytania książki dr Renee! Do kupienia np. TUTAJ
Pozdrawiam
Elobaba
2 Comments
Wkurza mnie jak o pięknie mówi się wyłącznie w kontekście wizerunku. Piękno to poniekąd stan umysłu i tego trzymam się od dawien dawna. Same sobie nakręcamy tą spiralę obsesji na punkcie wyglądu np poprzez dodawanie zdjęć z wygładzającym filtrem – to już jest sygnał, który puszczamy w świat – PATRZCIE JAKA JESTEM IDEALNA! Zero pryszczy, przebarwień i zmarszczek. To zależy od nas na ile damy się złapać w brutalne szpony XXI w. Będę też bronić mężczyzn. Uważam, że oni mają równie ciężko jak my, a może nawet i ciężej. Spójrz ilu mężczyzn korzysta z siłowni, ilu chodzi do kosmetyczki, ilu ma aparat ortodontyczny i ilu wybiela sobie zęby. Oni oprócz tego, że muszą lub chcą wyglądać to jeszcze ciąży nad nimi piętno kobiecych oczekiwań: zarabiaj hajs, bądź szychą, biegaj ultramaratony, bądź elokwentny i oczytany, znaj się na polityce,zabieraj mnie do SPA. A oprócz tego: chroń mnie, broń mnie, spraw żebym czuła się przy tobie bezpieczna. Wracając do pojęcia piękna to jestem wdzięczna mojemu mężowi za to, że mówi o mnie jak o pięknej kobiecie w kontekście mojego intelektu, „błysku w oku”, intrygującego głosu. Wydaję kasę na medycynę estetyczną, na perfumy, kremy, fryzjera itp i robię to wyłącznie dla siebie.
Pięknie napisane 🙂 oczywiście świat idzie w kierunku tego, że również mężczyźni wpadają w szpony pogoni za pięknem. I brawa dla Twojego męża!!